niedziela, 30 listopada 2014

Znowu ujeżdżenie


Przepraszam Was bardzo, że nie pisałam, ale nie miałam czasu i dzisiaj dorwałam się dopiero do komputera ;)

W czwartek było znowu ujeżdżenie. Wzięłam sobie Kapryska(prawie najmniejszy kuc w stajni) :) Było naprawdę fajnie.



Na początku stępowaliśmy i kłusowaliśmy bez strzemion. Było ciekawie, ale nie najgorzej. Kaprys jest w miarę wygodny ;) Potem włożyliśmy nogi w strzemiona i kłusowaliśmy. Później doszedł galop na dwóch kołach. Na jednym większe konie, a na drugim mniejsze. Jak już byliśmy w tym galopie to mieliśmy wyjechać na duże koło, czyli mieliśmy jechać na obwodzie. Z galopu do kłusa, a z kłusa do stępa. Zatrzymanie a'la zwrot na przodzie i stęp. Zakłusowaliśmy i znowu podzieliliśmy się na dwa koła i mieliśmy zagalopować. Znów do stępa i po kolei mieliśmy zrobić ustępowanie od łydki. Nawet wyszło :D Nawet... 


Później mieliśmy jechać na luźnej wodzy w kłusie, a potem na tej luźnej wodzy zagalopować i potem znowu przejść do kłusa. Niektórym się udało, w tym mi. Na koniec był tylko kłus z poproszeniem konia o ,,wyluzowanie''. Kaprys od razu się rozluźnił i tak sobie kłusowaliśmy.

No i już prawie koniec. Kiedy sobie stępowaliśmy to zrobiłam zdjęcie z grzbietu. Jakość(*)


Ja z Kapryskiem


Plus mam jeszcze Różę z Kapslem (prosiła bym wstawiła) ;)


Potem ogarnęłyśmy konie i zostałyśmy w stajni na godzinę. Dostałyśmy głupawki i śmiałyśmy się z byle czego, więc było ciekawie :P


To już wszystko! Do zobaczenia :D






czwartek, 20 listopada 2014

Naturalnie-czyli banalnie :D


Niestety jest jesień przez co takie patyczaki jak ja często chorują. No i trafiło się ślepej kurze ziarno, bo jestem chora. Znaczy się teorytycznie, bo mam tylko katar, a zaczęło się od gardła i tak mie coś wzięło. No, ale skończmy z chorobami!

Skoro jestem chora no to wiadomo, że na konie nie poszłam. A tak chciałam, bo dzisiaj dzień skokowy. Szkoda, ale może wybłagam rodziców na niedzielę :) 

Nie jestem znawcą jazdy naturalnej i powiem to co wiem ;)

 Czym jest natural?

Tak naprawdę jest to jazda naturalna. Wykorzystuje się ją do między innymi poprawienia więzi jeźdźca z koniem. Czy to działa? Moim zdaniem tak. Znam parę osób, które stosują te metody i ta mała pozornie cienka więź z koniem staje się grubsza i konie naprawdę są przywiązane do właściciela. 

Co? Gdzie? Jak? Kiedy?


  • Chyba najpopularniejszą metodą naturalu jest Join-Up. Chodzi w nim oto, żeby utworzyć takie jakby małe stado złożone z konia i człowieka. Nie chcę mi się rozpisywać na ten temat, więc użyjcie wujka Google i on Wam wszystko powie.
  • Popularne jest też jazda na halterze lub cordeo, gdzie używamy bardziej dosiadu niż pomocy typu wodzy. Koń jest bez wędzidła.
  • Skoro jesteśmy już przy ,,bez wędzidła''. Zamiast jeździć na halterze lub cordeo na początku możemy zaopatrzyć się w tak zwane ogłowie bezwędzidłowe, np. hackamore(1), bosal(2), side pull(3).
1. 

                                                                                                                                                   2. 

3. 

Z tych trzech wymienionych jeździłam tylko na hackamore. Fajna rzecz ;)

  • Są różne metody, np, ja słyszałam jeszcze o senen pony games, jeżyku(cokolwiek to znaczy) i inne nazwy, których nie pamiętam.






Wiecie co mnie tylko irytuje? To, że niektóre konie chodzą wysokie rangi i tylko przez cały tydzień, albo wysoko skaczą, albo chodzą w zebraniu, a nawet czasami w rollkurze. Czy chociaż jeden dzień, chociaż jeden dzień, gdzie koń chodziłby na luźnej wodzy, albo bez wędzidła i na oklep. Czy to by popsuło całą pracę? Nie sądzę, a nawet może by to rozluźniło konia i pomogło niż by zepsuło. 

Czy ja tego używam?

Niestety nie mam z kim tego robić, no chyba, że koleżanka w ogródku się liczy :D Ale gdybym dostała konia, choć to mało prawdopodobne, zaczęłabym właśnie od utworzenia pomiędzy mną a koniem jakiejkolwiek więzi.

Na koniec wspomnę, że nie jestem tam jakimś znawcą i może za jakiś czas bardziej rozwinę ten post kiedy moja wiedza będzie w tej dziedzinie głębsza ;) 

Do następnego postu!

piątek, 14 listopada 2014

No hej!

Ostatnią jazdę miałam wczoraj :D U nas jest tak, że przez jeden tydzień jest ujeżdżenie, a przez drugi skoki i tak na zmianę. Akurat wczoraj padło na ujeżdżenie ;) Jeździłam na Tomirze :)



(zdjęcie z czerwca?)


Byłam w grupie 4-osobowej. Na początku stęp i kłus na rozgrzanie. Potem doszły wolty i półwolty, a później wyginaliśmy konie na wewnątrz i zewnątrz i kręciliśmy wolty. Bardzo fajnie mi szło. Chyba. Znaczy się ja byłam z siebie zadowolona :D Po tych wszystkich fajnych ćwiczeniach doszło nam o takie cóś: z kłusa zatrzymanie, potem wygięcie do zewnątrz (przy czym trzymać wewnętrzną wodzę pilnując by koń nie poszedł do przodu) i wewnętrzna łydka za popręg. Czyli takie coś a'la zwrot na przodzie. Fajne to było ;)


Potem za następne ćwiczenie mieliśmy skracać stęp i go wydłużać. Dowiedziałam się, że przy wydłużaniu nie działamy za mocno łydką tylko pchamy dosiadem. Łydka jest tak jak przy zwykłym stępie ;) Zakłusowanie i to samo. Wydłużenie i skrócenie. Przy skróceniu starałam się działać bardziej dosiadem niż wodzą i myślę, że mi się udało. Wodze miałam na kontakcie, ale nie napięte. 



Przyszedł czas na galop. Tu też jak się dowiedziałam za mało miałam zewnętrznej wodzy, która jak się okazało też jest ważna :D Ogólnie fajnie, tylko na początku (of korse) byłam sztywna i zbyt mocno pchałam dosiadem przez co kobył gnał, a ja trzymałam go za wodzę, na szczęście po jakimś czasie ogarnęłam się jeździło mi się mega. 




Potem doszło jeszcze ostatnie ćwiczenie. Mieliśmy w galopie wjechać na przekątną, na środku przejść do kłusa i jak przestawiliśmy konia to na ścianie galop na drugą nogę. Na koniec jak się rozkłusywaliśmy mieliśmy popuścić zewnętrzną wodzę , a wewnętrzną na kontakcie. Mieliśmy wtedy poprosić konia o rozluźnienie. Niestety Tomir należy do grupy koni, które uwielbiają pędzić, więc trudno mi było mieć jednocześnie luźną wodze i go utrzymywać, ale kiedyś się tego jeszcze nauczę :D


Taki osiołek :p