Przepraszam Was bardzo, że nie pisałam, ale nie miałam czasu i dzisiaj dorwałam się dopiero do komputera ;)
W czwartek było znowu ujeżdżenie. Wzięłam sobie Kapryska(prawie najmniejszy kuc w stajni) :) Było naprawdę fajnie.
Na początku stępowaliśmy i kłusowaliśmy bez strzemion. Było ciekawie, ale nie najgorzej. Kaprys jest w miarę wygodny ;) Potem włożyliśmy nogi w strzemiona i kłusowaliśmy. Później doszedł galop na dwóch kołach. Na jednym większe konie, a na drugim mniejsze. Jak już byliśmy w tym galopie to mieliśmy wyjechać na duże koło, czyli mieliśmy jechać na obwodzie. Z galopu do kłusa, a z kłusa do stępa. Zatrzymanie a'la zwrot na przodzie i stęp. Zakłusowaliśmy i znowu podzieliliśmy się na dwa koła i mieliśmy zagalopować. Znów do stępa i po kolei mieliśmy zrobić ustępowanie od łydki. Nawet wyszło :D Nawet...
Później mieliśmy jechać na luźnej wodzy w kłusie, a potem na tej luźnej wodzy zagalopować i potem znowu przejść do kłusa. Niektórym się udało, w tym mi. Na koniec był tylko kłus z poproszeniem konia o ,,wyluzowanie''. Kaprys od razu się rozluźnił i tak sobie kłusowaliśmy.
No i już prawie koniec. Kiedy sobie stępowaliśmy to zrobiłam zdjęcie z grzbietu. Jakość(*)
Ja z Kapryskiem
Plus mam jeszcze Różę z Kapslem (prosiła bym wstawiła) ;)
Potem ogarnęłyśmy konie i zostałyśmy w stajni na godzinę. Dostałyśmy głupawki i śmiałyśmy się z byle czego, więc było ciekawie :P
To już wszystko! Do zobaczenia :D